Kampania wyborcza w naszym okręgu nabiera nieco kolorytu. Wszystko za sprawą walki o mandat senatorski między Markiem Migalskim a Ewą Gawędą i medialnej wymiany korespondencji między nimi.

Dr hab. Marek Migalski pochodzi z Raciborza. To politolog, wykładowca UŚ, były europoseł, komentator polityczny, publicysta i autor książek. Do Senatu RP startuje z list Koalicji Obywatelskiej.

Jego przeciwniczką w walce o miejsce w parlamencie jest pochodząca z Syryni, kandydująca z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, Ewa Gawęda. To obecnie radna sejmiku wojewódzkiego, żona senatora i wiceministra energii Adama Gawędy, a zawodowo właścicielka zakładu fotograficznego w Pszowie.

Marek Migalski, przypomnijmy, tydzień temu zaproponował Ewie Gawędzie, że odwiedzi jej zakład fotograficzny, aby zrobić sobie kampanijne zdjęcie.

Kandydat KO nie zamierza jednak odpuścić i napisał do swojej kontrkandydatki kolejny list, który publikujemy poniżej. – Jeszcze raz publicznie wzywam Panią do zaprzestania uciekania przede mną i przed debatą – napisał Migalski.

„Szanowna Pani Ewo,

dokładnie dziś w południe minął tydzień od czasu, gdy spod Pani zakładu fotograficznego w Pszowie zaapelowałem do Pani o kontakt z moim sztabem w sprawie odbycia przedwyborczej debaty. Prosiłem, by w terminie 7 dni ktoś z Pani otoczenia skontaktował się z moimi współpracownikami (podałem nawet konkretne nazwiska) i omówił szczegóły takiej debaty, która należy się naszym wyborcom. Z przykrością stwierdzam, że nikt z Pani strony nie podjął tematu. Dlatego dziś jeszcze raz publicznie wzywam Panią do zaprzestania uciekania przede mną i przed debatą.

Przypomnę bowiem co robiłem pod Pani zakładem fotograficznym. Zaproponowałem, by zrobiła mi Pani zdjęcie kampanijne. To wydarzenie miało na celu pokazanie, że można różnić się politycznie i ze sobą rywalizować, ale w atmosferze sympatii i wzajemnego szacunku. Bardzo przydałoby się nam wszystkim obniżenie temperatury sporu politycznego, prawda? Odpowiedzią z Pani strony był agresywny list do mnie, przesłany mediom, oraz….zamknięty na cztery spusty zakład fotograficzny, w którym Pani pracuje. Bardzo żałuję, że odtrąciła Pani rękę wyciągniętą do zgody, ale przyjmuję ten fakt do wiadomości – choć z przykrością.

Ale czas czmychania przede mną minął. Oficjalnie i publicznie wzywam Panią do debaty przedwyborczej. Mówiąc językiem pani liderki: „Ta debata się wyborcom po prostu należy!”. Beata Szydło, wypowiadając podobne słowa, miała na myśli wielotysięczne premie dla swoich ministrów, a ja mam na myśli naszych (Pani i moich) wyborców, którzy mają prawo do poznania naszych poglądów, dotychczasowej drogi zawodowej, doświadczenia oraz planów na to, jak widzimy swoją rolę w Senacie.

W czasie takiej debaty chciałbym Pani zadać kilka niewygodnych dla Pani pytań:

Po pierwsze, dlaczego po niespełna roku sprawowania funkcji radnej sejmikowej, znudziła się Pani tym zajęciem i obecnie chce Pani przenieść się do Warszawy i zasiadać w Senacie? Przecież przed rokiem obiecywała Pani swoim wyborcom pracę przez pięć lat na ich rzecz w sejmiku wojewódzkim. Przysięgała Pani dbać o ich interesy i przedstawiała Pani konkretne sprawy, którymi będzie się chciała Pani zajmować aż do 2023 roku. Co się stało, że nagle zmieniła Pani zdanie, znudziła się swoją pracą i chce teraz przenieść się do Warszawy? Zresztą chyba wraz z mężem, który postanowił przekazać Pani mandat senatora , a sam wystartować do Sejmu. Bardzo fajny małżeński plan, ale czy należy traktować wyborców jak „majątek ruchomy” i przekazywać go sobie z męża na żonę?

Po drugie, jaki jest bilans prawie rocznej Pani pracy w sejmiku? Co Pani zrobiła dla regionu i ludzi tu mieszkających? Nie pytam za czym Pani głosowała, ale co było Pani autorskim wkładem w poprawę życia mieszkańców naszego regionu? Słowem – gdzie można znaleźć podsumowanie Pani dorobku? Plon mojej pięcioletniej pracy w europarlamencie w Brukseli można znaleźć pod adresami migalski.eu oraz rozliczamymigalskiego.pl Co Pani zrobiła przez ten rok zasiadania w sejmiku wojewódzkim i pobierania diet z tego wynikających?

Po trzecie, czy nie uważa Pani, że posiadanie jedynie średniego wykształcenia stawia pod znakiem zapytania jakość Pani przyszłej pracy w Senacie? W fakcie posiadania matury nie ma niczego złego (sam ją przecież mam, tak jak wielu naszych wyborców), ale czy Senat jest dla Pani najlepszym miejscem? Czy nie powinna jednak Pani skupić się na pracy w sejmiku wojewódzkim? Jest bardzo prawdopodobne, że w przypadku Pani wygranej, będzie Pani jedynym senatorem (na stu), który ma tylko wykształcenie średnie. Trochę niezręczna sytuacja, prawda? Ta izba wyższa parlamentu nazywana jest często izbą refleksji – czy Pani wykształcenie nie jest jednak pewnym problemem?

Po czwarte, Pani doświadczenie zawodowe ogranicza się przede wszystkim do prowadzenia małego zakładu fotograficznego w Pszowie. Podobnie jak w przypadku wykształcenia, nie ma w tym nic złego i na pewno jest Pani bardzo dobrym fotografem. Ale czy to nie za mało, jak na przyszłego członka Senatu RP? Czy takie doświadczenie wystarczy do właściwego sprawowania tego zaszczytnego, ale także wymagającego doświadczenia życiowego, stanowiska?

W moim przypadku jest to dwudziestoletnie wykładanie na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, w Instytucie Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, pięcioletnie doświadczenie wynikające z faktu bycia eurodeputowanym w Brukseli, wiedza będąca pokłosiem bycia pierwszym dyrektorem Euroregionu Silesia. Wydaje mi się, że to choć po części upoważnia mnie do walki o mandat senatora. Ma Pani to samo przeświadczenie w odniesieniu do siebie?

Szanowna Pani Ewo, zapewne Pani także chce mi zadać jakieś trudne pytania. Nie ma lepszego sposobu na taką wymianę opinii, niż publiczna, zorganizowana przez media, debata. Do niej właśnie Panią wzywam! A mediom przekazuję treść tego listu, by mogły podjąć się jej przeprowadzenia. Od Pani wymagam, a nawet żądam, publicznej i mającej polityczne konsekwencje, zgody. Mieszkańcy gmin powiatów wodzisławskiego i raciborskiego oraz Jastrzębia i Żor muszą mieć okazję do wysłuchania nas na żywo, w bezpośredniej rozmowie, w starciu twarzą w twarz, a nie oglądania nas tylko na kolorowo sfotografowanych billboardach. Proszę przede mną i przed debatą już dłużej nie uciekać.

Z poważaniem, dr hab. Marek Migalski”

ZOBACZ TAKŻE