Raciborzanin dr hab Marek Migalski przyjął propozycję Koalicji Obywatelskiej i wystartuje w wyborach do Senatu RP. O swojej decyzji poinformował w mediach społecznościowych, dokładnie wyjaśniając jej powody. Przypomnijmy, że polityk był europosłem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. 

Marek Migalski to politolog, doktor habilitowany, wykładowca akademicki, komentator polityczny, poseł Parlamentu Europejskiego VII kadencji . Pochodzi z Raciborza, ukończył I LO.

Właśnie ogłosił start w październikowych wyborach parlamentarnych. Będzie kandydatem w okręgu 72., który obejmuje m.in. powiat raciborski oraz wodzisławski.

Jak tłumaczy, pierwszy powód takiej decyzji jest natury ogólnej. – To okręg, w którym od 2015 roku systematycznie wygrywa PiS […] – I dlatego właśnie uznałem, że bez mojego udziału ten mandat na pewno przypadnie partii Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, posłanki Pawłowicz i prokuratora Piotrowicza – wyjaśnia, dodając, że zaczyna z „z gorszej pozycji, biorąc pod uwagę dotychczasowe głosowania w tym okręgu, ale właśnie dlatego zdecydowałem się na start.” Ale, jak dodaje, „do łatwych zadań niech idą inni. Swoje szanse na pokonanie kandydatki PiS oceniam obecnie na nie więcej, niż 40%. Warto jednak powalczyć, by mandat nie przypadł w udziale partii ograniczającej wolność i demokrację”.

Dr Marek Migalski uważa, że wybory 13 października będą rodzaje referendum.

– Albo wybierze się w nich polityków otwartych, tolerancyjnych, proeuropejskich, sprawnych i szanujących poglądy innych, albo zafundujemy sobie aksamitny zamordyzm, pół-demokrację, hybrydową dyktaturę i ustrój, w którym inaczej myślących będzie można poniżać, obrażać, a w ostateczności bić – ocenia, dodając, ze w takich chwilach nie można stać z boku i się temu bezczynnie przyglądać.

– To wybory podobne do tych z 4 czerwca 1989 roku – zdecydujemy nie o tym, kto ma rządzić, ale o tym, czy będziemy żyli w demokracji czy też w miękkim autorytaryzmie – dodaje.

Drugim z powodów, jak wymienia, jest to, że wkurzył się, gdy usłyszał, że jedną z kandydatem do mandatu w jego okręgu jest żona obecnego senatora! – Pan Kaczyński uznał, że wyborcy z naszego okręgu są jak chłopi pańszczyźniani, których mąż przekaże swoje żonie, bo sam zapragnął być teraz posłem. To było jak plunięcie w twarz mnie i tutejszym wyborcom – także tym popierającym PiS – grzmi polityk.

– Od początku września będę intensywnie zabiegał o głosy mieszkańców okręgu numer 72 – zapewnia Marek Migalski i kontynuuje: – Co zrobią, kogo wybiorą, to już jest ich decyzja. Ja daję im alternatywę wobec tego, co zaproponowała im centrala PiS w Warszawie – od 20 lat jestem wykładowcą uniwersyteckim, skończyłem politologię o specjalizacji samorządowej, mówię trzema językami, byłem pierwszym dyrektorem Euroregionu Silesia oraz przez pięć lat pełniłem w Brukseli mandat eurodeputowanego. O ile wybory do Sejmu są bardzo upartyjnione, o tyle wybór kandydatów do Senatu jest sprawą decyzji personalnych. Mam nadzieję, że nie tylko wyborcy Koalicji Obywatelskiej, PSL i Lewicy znajdą we mnie godnego reprezentanta swojego regionu, ale także część niezdecydowanych oraz – naprawdę w to wierzę – zwolennicy PiS. Nawet bowiem oni nie zasługują na to, jak potraktował ich Kaczyński.

(oprac. wk)

ZOBACZ TAKŻE