Najbliższa zima może być jedną z najtrudniejszych od wielu lat. I bynajmniej nie z powodu rekordowych mrozów – o takich póki co nie słychać. Wręcz przeciwnie – wszyscy liczą na łagodną zimę, w szczególności posiadacze pieców węglowych.

Dla nich nadchodzący sezon grzewczy może być wyjątkowo trudny, nie tylko ze względu na braki w składach opału, ale również z uwagi na rekordowe ceny węgla i ekogroszku.

Z artykułu dowiesz się:

  • ile będzie kosztowało ogrzanie domu węglem zimą 2022/2023,
  • czy opału wystarczy dla wszystkich,
  • jak przygotować się na ten trudny czas.

Problemy z dostępnością węgla i ekogroszku zaczęły się już w czasie pandemii. Gdy po miesiącach stagnacji gospodarka ruszyła do przodu, zapotrzebowanie było tak duże, że pojawiły się braki. Były jednak niewielkie i raczej chwilowe. Wojna na Ukrainie wywróciła do góry nogami rynek energetyczny. Na skutek embarga na rosyjski węgiel, praktycznie z dnia na dzień straciliśmy największego dostarczyciela surowca. Importowany zza wschodniej granicy opał trafiał przede wszystkim do prywatnych gospodarstw domowych. Teraz może go zabraknąć. Optymistyczne prognozy mówią o około 9 mln ton. Polskie kopalnie nie są w stanie zwiększyć wydobycia na tyle, by pokryć braki. Tym bardziej, że w ostatnim czasie znacznie się ono zmniejszyło, co było efektem szumnie zapowiadanego odchodzenia od czarnego złota. Teraz węgiel nie tylko wrócił do łask, ale stał się towarem luksusowym.

Ile obecnie kosztuje węgiel

Ciężko w to uwierzyć, ale jeszcze kilka miesięcy temu można było kupić ekogroszek po 1300 zł za tonę. Obecnie cena tego paliwa przekroczyła 3000 zł. Łatwo policzyć, że najbliższy sezon grzewczy będzie nas kosztował ponad trzy razy więcej. Pod warunkiem, że to koniec podwyżek, ale tego niestety nikt nie jest w stanie zagwarantować. Rząd chce bowiem łatać braki w surowcu, importując go z alternatywnych kierunków. Transport z USA, RPA czy Australii wymaga jednak przeorganizowania łańcucha dostaw, punktów rozładunku i dystrybucji. To z kolei wpływa na cenę węgla i ekogroszku. Obecnie mało kto wierzy jeszcze w zapewnienia rządu w tani opał. Plan, który zakładał, że odbiorcy indywidualni będą mogli go kupić za 966 zł za tonę, okazał się niewypałem.

Dlaczego na rynku nie będzie taniego węgla

W czerwcu rząd przyjął ustawę, gwarantującą niską cenę węgla i ekogroszku dla gospodarstw indywidualnych. Na jej mocy węgiel kamienny, pelet i brykiet, o zawartości co najmniej 85% węgla kamiennego miały być sprzedawane po cenie nieprzekraczającej 966,60 zł za tonę. Rząd przeznaczył na ten cel około 3 mld zł z budżetu. Okazało się jednak, że z rządowego planu nie chcą skorzystać sprzedawcy. Nic dziwnego, ponieważ de facto cała odpowiedzialność finansowa spadłaby na nich. To właściciele składów i sklepów z opałem musieliby pokryć różnice między deklarowaną ceną, a ceną rynkową. Najpierw musieliby kupić paliwo w cenie trzykrotnie wyższej, sprzedać je znacznie taniej, a następnie czekać na rekompensaty.

Dopłaty miały być realizowane w dwóch turach: I – w terminie do 31 grudnia 2022 roku, II – do 31 marca 2023 roku. Na zwrot sprzedawcy musieliby jednak czekać długo, bez gwarancji, że go otrzymają. Pojawiły się bowiem zapowiedzi, że jeśli zakładany budżet zostanie przekroczony, wartość rekompensat będzie zmniejszana.

Na jaką pomoc mogą liczyć posiadacze pieców na węgiel i ekogroszek

Pod koniec lipca rząd wyszedł z propozycją nowego rozwiązania. Tym razem pieniądze mają trafić bezpośrednio do gospodarstw domowych. Na mocy zmian w ustawie, posiadacze pieców węglowych i na ekogroszek mogą liczyć na jednorazową dopłatę. Jej wysokość ma sięgać 3000 zł. Przy obecnych cenach surowca, dopłata wystarczy na zakup zaledwie tony opału. Ale… dobre i to.

Czy warto czekać aż węgiel stanieje?

Mimo zapowiedzi rządu, wstrzymywanie się z zakupem węgla, w nadziei, że jego cena spadnie nie ma sensu. Taniego węgla już na rynku nie będzie. Pozostaje mieć nadzieję, że jego cena utrzyma się na stałym poziomie, ale i to nie jest pewne. Najlepszym rozwiązaniem będzie obecnie znalezienie dobrej jakości węgla lub ekogroszku, który zapewni ekonomiczne i wydajne spalenie i da zimą dużo ciepła. Kluczowym aspektem, na który warto zwrócić uwagę jest jego wartość opałowa. Optymalnie jeśli mieści się w granicach 23-29 MJ/kg.

Dobry ekogroszek ma też niską zawartość siarki i popiołu, co wpływa nie tylko na wydajność, ale również na czystość spalania. Jeśli nie wiesz gdzie jeszcze znajdziesz dobry ekogroszek w dobrej cenie, adekwatnej do jakości, zajrzyj do sklepu https://grzejemnieto.pl/produkt/ekogroszek-j-26/. Jeśli dotąd nie uzupełniłeś kotłowni, teraz jest najlepszy czas, żeby to zrobić. Nie czekaj aż zima Cię zaskoczy. Tym bardziej, że nie wiadomo czy zapowiedzi odnośnie importu węgla będą miały pokrycie w rzeczywistości. Zapotrzebowanie na czarne złoto jest ogromne na całym świecie, Polska nie jest jedynym krajem, który chce go importować w dużych ilościach. Dlatego nie warto zwlekać i czekać z zakupem do pierwszych, chłodnych dni.

Jak przygotować się do zimy

Ciepły sweter i wełniane skarpetki to z pewnością must have nadchodzącego sezonu grzewczego. Nie wiadomo ile opału uda się zakupić i trzeba będzie korzystać z niego rozsądnie. Sposobem na redukcję zużycia będzie obniżenie temperatury w domu. Nie chodzi o to by marznąć, bardziej o to, by zoptymalizować zużycie ciepła. Redukcja temperatury tylko o jeden stopień Celsjusza pozwoli obniżyć rachunki za ogrzewanie nawet o 10%. Idealnym rozwiązaniem byłoby zainwestowanie w termomodernizację budynku. Zwłaszcza starsze domy, niedocieplone mogłyby skorzystać na tym, oszczędzając zużycie energii nawet o 40%.

To jednak są dodatkowe koszty, na który nie każdy może sobie pozwolić. Zwłaszcza, że ceny materiałów budowlanych też poszybowały mocno w górę. Jeśli jednak ktoś dysponuje gotówką, najlepszym rozwiązaniem będzie zainwestowanie jej w termomodernizację domu. To inwestycja, która szybko się zwróci i będzie cieszyć nie tylko w czasach kryzysu węglowego.

(artykuł sponsorowany)