Butelkomat – to modne w ostatnim czasie pojęcie znalazło się dziś na ustach radnych miejskiej komisji oświaty. Racibórz mógłby pójść bowiem w ślady Warszawy czy Krakowa i postawić u siebie tego typu urządzenie. Rozwiązanie to jest jednak zarówno bardzo ekologiczne, jak i drogie. 

Radni debatowali w obecności dr inż. Artura Czachora, który jest prezesem zarządu firmy WAAM z Rybnika. Gość najpierw przedstawił krótką prezentację, wyjaśniając, jak działa produkowany przez jego przedsiębiorstwo butelkomat i czym się różni od konkurencyjnych urządzeń, a później odpowiadał na pytania rajców.

Temat postawienia w naszym mieście butelkomatu budzi ostatnio wiele pozytywnych emocji i spotyka się z głośnym TAK ze strony społeczeństwa. W sieci krąży nawet petycja do władz miasta w sprawie sprowadzenia do Raciborza tego typu urządzenia. Butelkomat miałby być jednym z mocnych proekologicznych punktów na liście działań miasta, zmierzających do skuteczniejszego odzyskiwania odpadów, w tym w szczególności właśnie butelek PET.

Czachor podkreślił, że urządzenie konstruowane przez jego firmę jest czymś innowacyjnym w skali nie tylko kraju, ale i świata. Jak dodał, na tym etapie nie zamierza namawiać włodarzy Raciborza do zakupu urządzenia, lecz chce pokazać jego mocne strony i ekologiczne korzyści.

Cena butelkomatu, który można byłoby postawić m.in. w urzędzie lub w którejś ze szkół to ponad 20 tysięcy złotych. Ten produkowany przez WAAM jest w przeciwieństwie do swoich konkurentów przystosowany także dla najmłodszych mieszkańców. – Otwór wrzutowy znajduje się na tyle nisko, że z maszyny mogą korzystać zarówno dzieci, jak i osoby niepełnosprawne – tłumaczył.

Jakie korzyści z wrzucenia butelki PET do urządzenia osiągnąłby mieszkaniec? Okazuje się, że firma łączy maszyny z aplikacją, dzięki której można zbierać punkty, a następnie wykorzystywać je na przykład przy zakupach w Żabce czy Lewiatanie. Istnieje ponadto możliwość przeliczenia ich na złotówki, a kolejno przekazania środków na cel charytatywny za pośrednictwem portalu zrzutka.pl. – Jeśli jednak mieszkaniec nie będzie chciał skorzystać z żadnej z tych opcji, ma jeszcze jedną: może zakupić e-booka – wyjaśnił prezes WAAM.

Jak wiele odpadów pomieści? Zdaniem prezesa WAAM, do około czterech metrów sześciennych.

Większości radnych pomysł się spodobał, choć nie brakowało pytań między innymi o to, czy maszyna przyjmuje butelki zgniecione czy nie. Artur Czachor odparł, że urządzenie przyjmie je w obu postaciach, ale w drugim z przypadków nie naliczy kaucji.

Sceptycyzm zachowuje natomiast Stanisław Borowik. Jak przyznał, podczas prezentacji czuł się jakby był w 3000 roku. – Nie wierzę, że uda się coś takiego wprowadzić w Raciborzu. Nie przy tej edukacji, jaką obecnie mamy. Ludzie na osiedlach wrzucają do kubła wszystko, co popadnie, nie zwracają uwagi na to, czy to do recyklingu czy nie – ocenił.

(wk)

ZOBACZ TAKŻE