Przystań kajakowa nad Odrą to jedna z najważniejszych inwestycji poprzednich władz miasta. Miało być pięknie, nowocześnie i funkcjonalnie, skończyło się – jak to często bywa – mizernie. Trzy miliony poszły w chaszcze i muł! 

Tematu podjęła się radna Anna Wacławczyk, która interweniowała w sprawie problemów z przystanią u prezydenta Dariusza Polowego. Jak podkreśliła w interpelacji do głowy miasta, prosili ją o to aktywni mieszkańcy oraz przedsiębiorcy organizujący spływy kajakowe.

Okazuje się bowiem, że wodniacy, mając do „dyspozycji” betonową przystań, muszą wodować kajaki z drugiego brzegu rzeki. Na niezagospodarowanych jeszcze bulwarach od strony miasta mniej jest mułu i chaszczy niż przy przystani.

– Wskutek regularnego nanoszenia przez rzekę mułu od kilku miesięcy nie sposób wodować kajaka z samej przystani. Poziom mułu jest bowiem tak wysoki, że obecnie w miejscu, gdzie powinno się wodować kajaki, rośnie trawa, a mułu jest tak dużo, iż nie da się w tym miejscu nawet stanąć, gdyż można po prostu wpaść powyżej kolan -czytamy w piśmie radnej Wacławczyk.

Sytuację nazywa po imieniu – absurdalną oraz nieakceptowalną. Apelu do prezydenta o podjęcie kroków zmierzających najpierw do pozbycia się mułu, a następnie – jeśli będzie taka możliwość – zamocowania w korycie rzeki blachy bądź elementu betonowego, który ograniczyłby nanoszenie mułu w miejsce, w którym ma odbywać się wodowanie kajaków.

(wk)

ZOBACZ TAKŻE